Wędrówka przez życie fragment 1


Wejdź do środka, upiekłam szarlotkę, twoją ulubioną.
– Babciu, nie trzeba było.
– Trzeba, trzeba, bo dawno jej nie robiła – odparł dziadek.
– Co ty to mówisz? Przecież co tydzień piekę jakieś ciasto.
– Tak, ale nie szarlotkę.
– Bo szarlotka jest tylko dla mojego wnuczusia.
– Już zdążyłem zapomnieć jak uwielbialiście się drażnić nawzajem.
– Co ty to mówisz? – odparł dziadek udając, że nie wie o co chodzi. – My tak okazujemy sobie miłość.
– Ty i miłość? – zażartowała babcia. – A kiedy mi ostatni raz powiedziałeś, że mnie kochasz?
– A żebyś wiedziała, że pamiętam dokładnie, kiedy to było.
– To zaskocz mnie.
Dziadek zastanowił się przez chwilę.
– Jeśli dobrze pamiętam, to było to zimą tysiąc dziewięćset dwudziestego ósmego roku, wtedy wracaliśmy z urodzin Rakowicza.
– Pamiętam. – Uśmiechnęła się babcia na samo wspomnienie tamtego dnia. – To była wtedy zima. Po pa
śniegu, mróz minus dwadzieścia, a ty bez czapki. Wtedy powiedziałeś mi to, bo musiałeś. To się nie liczy.
– Jak to musiał? – zapytał zaciekawiony Gabriel.
– Ja miałam i czapkę, i bardzo ciepłą kurtkę z futrem. I powiedziałam mu, że jeśli chce moją czapkę musi mi powiedzieć, że mnie kocha.
– Miałem do wyboru: stracić uszy na mrozie lub powiedzieć te zbędne dwa słowa, więc jak widzisz musiałem się poświęcić.
– I wy tak cały czas?
Babcia i dziadek popatrzyli na siebie z miłością i pozostawili to bez komentarza.
– Lepiej powiedz nam, jak ci się tutaj podoba? – zmieniła temat babcia.
– Super, o nic nie trzeba się martwić, mam co chcę, nie ma na co narzekać.
Weszli do pokoju gościnnego. Dziadek usiadł na fotelu, a Gabrielowi wskazał miejsce na sofie. Tuż przed nimi stał stół, na którym już były przygotowane trzy talerzyki, wysokie kieliszki i dzbanki z sokiem pomarańczowym.
– Kawy, herbaty? – zapytała babcia.
– Kawy poproszę – odpowiedział dziadek, wygodnie prostując nogi przed sobą.
– Ty wiesz, gdzie jest kawa, więc sobie zrobisz. A ty, Gabi? Czego się napijesz?
– Też kawę poproszę.
– Dobrze, zaraz przyniosę.
Babcia wyszła z pokoju.
– Dobrze pocukruj, nie tak jak ostatnio – zawołał dziadek, uśmiechając się szyderczo do Gabriela.
– Ty dostaniesz wodę, nic więcej! – zawołała babcia z kuchni.
– Kochana kobieta. A jak długo już tu jesteś?
– Trzy dni dopiero.
– A to masz szczęście, bo jakbyś był dłużej i nie dał nam znać, to byśmy cię sprali z babcią.
– Za co sprali? – Weszła babcia do pokoju z kawami i szarlotką. – Dlaczego nie czekacie na mnie?
– Bo ruszasz się jak mucha w smole – zażartował dziadek i gdy tylko babcia położyła tacę na stół, oberwał ręką po głowie.
– Zachowuj się, dziadek! Gabi, powiedz nam jak się w ogóle czujesz? Pewnie ciężko ci było. Najpierw ten okropny wypadek, a później nagle całkiem nowe miejsce.
– Skąd wiecie o wypadku?
– Obserwowaliśmy cię. Oczywiście tylko tyle ile się dało.
– Lubimy wiedzieć, co się dzieje z naszymi bliskimi – dodał dziadek. – A tak na marginesie, to niezła kobietka, ta twoja Kasia.
Babcia znów zdzieliła go po głowie.
– Ja ci dam za młodymi się rozglądać! Ja już ci się nie podobam?
Dziadek uśmiechając się zaczął się kiwać, chcąc pokazać, że zastanawia się nad odpowiedzią, ale babcia długo nie czekała i uderzyła go w rękę robiąc mu mięśniaka.
– Wy jesteście gorsi niż małe dzieci – powiedział śmiejąc się z nich Gabriel.
– Też tak się czujemy.
I pocałowali się tak jakby nigdy nic się nie stało.

Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy i autora zabronione.

Kategoria: Moje artykuły | Dodał: Kristov_PL (2014-08-23)
Wyświetleń: 399 | Tagi: babcia i dziadek | Rating: 0.0/0
Liczba wszystkich komentarzy: 0
avatar